post sponsorowany Dlaczego nie powinniśmy panikować z powodu mutacji koronawirusa?

Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa doprowadziła do sporych zmian w naszym myśleniu, podejściu do szczepień, ochrony przed chorobą. Dla jednych szczepienia są tym, czym dla graczy darmowe spiny bez depozytu za rejestrację w kasynach - czymś pozytywnym. Dla innych zaś szczepionki to zło, tajemnice. Wiele osób nie chce się szczepić między innymi z obawy przed skutkami ubocznymi czy pojawiającymi się mutacjami. W naszym artykule chcielibyśmy przyjrzeć się temu, dlaczego nie powinniśmy panikować z powodu mutacji koronawirusa.

Nowe warianty koronawirusa

10 maja Światowa Organizacja Zdrowia wpisała wariant B.1.617 do listy nowych mutacji COVID-19 o globalnym zagrożeniu. To właśnie ta mutacja jest obecnie odpowiedzialna za wzrost infekcji w Indiach. Jest to już czwarty tego typu wpis do listy, która obejmuje również warianty zidentyfikowane po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii, Afryce Południowej i Brazylii. W ich przypadku istnieją pewne czynniki wpływające na zwiększoną zdolność przenoszenia się wirusa. Oczywiście na świecie z każdym nowym wariantem rośnie niepokój. Wiadomości o niebezpiecznych wariantach budzą obawy, że wirusy będą odporne na szczepionki, co tylko wydłuży czas pandemii, problemów związanych z zachorowaniami. Postanowiliśmy zatem sprawdzić, dlaczego nie warto obawiać się tych mutacji, zwłaszcza po szczepieniu.

Szczepionki będą działać, nawet przeciwko nowym wariantom

Pierwsze raporty sugerowały, że obecne szczepionki przeciwko COVID-19 być może nie będą działać tak skutecznie przeciwko niektórym wariantom. Jednak przeprowadzone badania kliniczne wykazały, że choćby w przypadku Pfizera mamy ponad 75% skuteczną ochronę przed nowymi mutacjami, co należy uznać za bardzo dobry wynik. Wiadomym jest, że niektóre warianty wydają się lepiej omijać nasz układ odpornościowy. Jednak ze wspomnianych badań wynika, że zaszczepione osoby zdołały wyprodukować wystarczającą ilość przeciwciał, aby zneutralizować wybrany wariant. Pokazuje to zatem, że szczepionki są skuteczne nie tylko w przypadku podstawowej odmiany koronawirusa, lecz także i pojawiających się mutacji.

Prawidłowa reakcja immunologiczna

Naukowcy testujący skuteczność szczepionek, często koncentrują się na przeciwciałach i ich zdolności do blokowania wirusa. Poprzez badania sprawdzają, jak nasz układ odpornościowy reaguje na kontakt z wirusem. Nasze komórki odpornościowe zwane komórkami T w sporym stopniu pomagają kontrolować infekcje. Choć same nie mogą zneutralizować wirusa, to jednak są w stanie odszukać zainfekowane komórki i je zniszczyć. To pomaga chronić nasz organizm przed ciężkimi chorobami. Dane od osób, które zachorowały na covid-19 sugerują, że komórki T wykazują wystarczającą ochronę przed większością wariantów SARS-CoV-2.

Ciągle pojawiają się te same mutacje

Gdy wirus dostanie się do komórki, zaczyna się replikować. Im więcej zatem takich kopii wykona, tym istnieje większe prawdopodobieństwo, że pojawią się przypadkowe błędy, jak i właśnie mutacje. Zmiany w strukturze wirusa mogą pomóc mu uniknąć reakcji przeciwciał naszego organizmu. Jeśli wirusy zostają przeniesione z jednej osoby na drugą, to w oczywisty sposób mogą zacząć konkurować z innymi wirusami. Właśnie w ten sposób mogą się one łatwiej i szybciej przenosić w społeczeństwie. Obecnie znane nam mutacje pojawiają się w różnych częściach globu. Wykorzystują one jednak ograniczone dla nich metody zmian, przez co wirusowi mogą w końcu wyczerpać się sposoby adaptacji do obecnego środowiska. W ten oto sposób będzie coraz mniej groźnych mutacji.

Możliwość dodatkowych szczepień

Jeśli skuteczność szczepionek zacznie słabnąć, możemy wtedy zacząć stosować zastrzyki przypominające. Naukowcy podejrzewają, że skuteczność szczepionek zostanie z czasem obniżona, jednak będzie się to działo stopniowo. Moderna już teraz zaczyna testować możliwość wykorzystania trzeciej dawki szczepionki, co ma chronić przed wariantami obecnymi w Brazylii czy RPA.

Post sponsorowany.